Dzisiaj (23 lutego) obchodzimy Światowy Dzień Walki z Depresją. Jest to śmiertelna choroba, która może spotkać każdego z nas – niezależnie od statusu społecznego, stanu konta w banku, ani tego, jak – wydawałoby się – mamy szczęśliwe i bezproblemowe życie. O depresji mówi się coraz częściej, można z nią wygrać, jednak nie zawsze się udaje. Dzisiaj chciałabym poświęcić wpis tym muzykom, którzy walczyli z tą chorobą, ale nie udało im się wygrać. Legendom, które są wciąż obecne w muzyce, którą tworzyli…
Chris Cornell
„Niestety, jako dziecko dwójki alkoholików piłem, ile wlezie, a to ostatecznie znowu doprowadziło mnie do dragów – najpierw leków na receptę, ale potem już wszystkiego”.
Z kolei w 2006 roku, po rzuceniu alkoholu, papierosów i narkotyków, powiedział:
„Przeszedłem bardzo poważny kryzys depresyjny, gdzie codziennie nie byłem w stanie zjeść całego posiłku. To był taki rodzaj zamknięcia. Ostatecznie stwierdziłem, że jedynym sposobem na poradzenie sobie z tym wszystkim będzie zmiana praktycznie wszystkiego w moim życiu. To bardzo przerażające rzeczy, ale było warto”.
Chris walczył też z depresją. To prawdopodobnie ona była powodem samobójstwa muzyka. Chris zmarł 18 maja 2017 roku. Grupa Soundgarden była wtedy w trasie z The Pretty Reckless, a śmierć artysty wstrząsnęła jego bliskimi i fanami.
Chester Bennington
Niestety, Chester popełnił samobójstwo 20 lipca 2017 roku. Jego ciało znalazła gosposia, razem z butelką whisky obok. Media zagraniczne zauważyły, że data śmierci Chestera to również data 53. urodzin Chrisa Cornella, bliskiego przyjaciela muzyka, który odebrał sobie życie 2 miesiące wcześniej.
W wywiadzie dla 102.7 KIIS-FM Chester powiedział:
„Wiem, że dla mnie, kiedy jestem w sobie, kiedy jestem we własnej głowie, to… To miejsce tutaj (…) nie powinienem przebywać tam sam. Nie mogę być tam sam. To szaleństwo! Tu jest szaleństwo. To złe miejsce, w którym nie mogę być sam. A więc kiedy jestem w tym, całe moje życie zostaje odrzucone. Jeśli tam jestem, nie mówię sobie miłych rzeczy. Jest tam inny Chester, który chce mnie załatwić”.
Amy Winehouse
Kurt Cobain
Cobain zgłosił się na odwyk wiosną 1994 roku z powodu uzależnienia od heroiny. Jednak po paru dniach uciekł z kliniki do swojego domu. Muzyk popełnił samobójstwo 5 kwietnia 1994 roku. Bezpośrednią przyczyną śmierci był strzał w głowę. Przy Cobainie znaleziono strzykawki i list pożegnalny do żony Courtney Love, córki Frances Bean Cobain i do fanów. Napisał w nim, że muzyka nie daje mu już radości i satysfakcji, wspominał też o bólach brzucha, z którymi się zmagał. Wykazano też trzykrotnie większą od śmiertelnej ilość heroiny w jego krwi.
Wokół śmierci Cobaina wytworzyło się sporo teorii spiskowych. Niektórzy twierdzą, że Kurt nie mógł sięgnąć po broń z powodu dużych ilości heroiny we krwi i sugerują zabójstwo. Główną podejrzaną o takie działanie była Courtney Love.
Dolores O’Riordan
Piosenkarka zmarła 15 stycznia 2018 roku w pokoju hotelowym w Londynie. Przyczyną śmierci było utonięcie wywołanie nadmiernym spożyciem alkoholu. W pokoju artystki znaleziono butelkę szampana i pojedyncze buteleczki z alkoholem. Dolores przyjmowała tez leki, m.in.: lorazepam.
Przyczyna śmierci artystki została ujawniona 6 września 2018 roku – niemal 9 miesięcy po tragedii. Tego samego dnia The Cramberries opublikowali w swoich mediach społecznościowych oświadczenie, w którym napisali:
„15 stycznia 2018 straciliśmy naszą drogą przyjaciółkę i koleżankę z zespołu, Dolores O’Riordan. Dziś musimy zmierzyć się z tym, co się wtedy stało.
Nasze najszczersze kondolencje przesyłamy dzieciom i rodzinie Dolores. Nasze myśli są dziś z nimi.
Dolores będzie żyła wiecznie w jej muzyce. Wielką pociechą jest dla nas widzieć to, jaki pozytywny wpływ miała na życie ludzi. Chcielibyśmy podziękować wszystkim fanom za wasze wiadomości i nieustanne wsparcie dla nas w tym bardzo trudnym czasie”.
Pamiętajcie, że depresja nie wybiera i może spotkać każdego z nas. Nie
bagatelizujcie problemu i jeśli czujecie, że coś jest nie tak – poszukajcie
pomocy!
Agnieszka Szachowska
Komentarze
Prześlij komentarz