Uważne Głowy: Musimy nauczyć się robić częste detoksy od elektroniki [Wywiad]

Uważne Głowy to inicjatywa Damiana i Mai, którzy poprzez profile na Facebooku i Instagramie edukują na temat mindfulnessu i – ogólnie - medytacji. Ja miałam okazję przepytać ich o to, czym w ogóle jest mindfulness, jak go praktykować i jak nie zwariować w czasach mediów społecznościowych i informacji atakujących nas z każdej strony. Zapraszam!

                                                                                                                                       fot. materiały prasowe

Czym jest mindfulness? 

Dość sporo w tej kwestii zdradza nam już polskie tłumaczenie tego słowa - „uważność”. Ktoś kiedyś powiedział, że mindfulness to takie wyćwiczenie uwagi, by być bardziej świadom tego, co dzieje się w środku, jak i tego, co nas otacza. Ta definicja w skrócie bardzo fajnie oddaje istotę praktyki uważności :)

Jakie są jego zalety?

Takie pytanie to dobry materiał na kilkuset stronicową książkę! :) Mindfulness cechuje naprawdę ogromna ilość przeróżnych zalet. Co rusz w nauce dowiadujemy się czegoś nowego. Do najlepiej zbadanych aspektów praktyki uważności zaliczyć możemy zmniejszenie objętości ciała migdałowatego, co przyczynia się do zmniejszonej ilości odczuwanego przez nas stresu; powiększenie hipokampu odpowiedzialnego za procesy zapamiętywania, gromadzenia wspomnień i efektywnego uczenia się; zwiększenie gęstości tkanki w obszarze kory przedczołowej lewej półkuli mózgu, co wpływa na dobre samopoczucie; a także zwiększenie ilości substancji szarej odpowiedzialnej za modulowanie reakcji emocjonalnych oraz przetwarzanie informacji związanych z uwagą i świadomością ciała.

A czy mindfulness może mieć jakieś wady?

Tak, zdarzają się i takie przypadki, chociaż brakuje jeszcze wystarczającej ilości badań w tej kwestii. Zasadniczo można pokusić się o stwierdzenie, że kiedy dana osoba ma już istniejące, poważne problemy psychiczne, medytacja może je czasem „wyostrzyć”. Takie sytuacje zaobserwować możemy przykładowo w przypadku ciężkiej depresji bądź też traumy. Czasem zdarza się również, że w całej tej drodze rozwoju duchowego osoby zaczynają pielęgnować w sobie coraz to większy narcyzm i poczucie wyższości nad „zwykłymi śmiertelnikami”. Jest to o tyle paradoksalne, że samą medytacje opisuje się przecież właśnie jako sposób na wyzbycie się ego. W tym wypadku chcielibyśmy jednak uniknąć stwierdzenia, że jest to wina mindfulness. Są to po prostu konsekwencje nieumiejętnego stosowania narzędzia, jakim jest uważność.

Dla kogo jest mindfulness?

Dla każdego! Jednak, gdy tyczą się nas (lub podejrzewamy) wcześniej wspomniane poważne problemy psychiczne, to zalecamy najpierw konsultacje z terapeutą, zanim rzucimy się w świat medytacji. :)

Jakie są inne typy medytacji?

Wyróżnia się 4 główne rodzaje medytacji. Medytacje mindfulness, koncentracji, spokojnego umysłu i otwartego serca. W każdej z nich proces koncentracji na danym obiekcie wygląda troszkę inaczej i każda z nich działa na umysł w unikalny sposób. Jedna forma sprzyja np. zwiększeniu ilości fal szybkich w mózgu, druga odwrotnie. Jeśli ktoś przykładowo naturalnie ma już bardzo dużo fal wolnych, to w wielkim skrócie powinniśmy pomyśleć nad formą praktyki, która zwiększy nam ilość fal szybkich. I odwrotnie. Możemy też podzielić medytacje na formalną i nieformalną. Nieformalnie praktykujesz zawsze, kiedy w pełnym skupieniu robisz cokolwiek poza medytacją. Może to być coś względnie mniej przyjemnego, jak np. prasowanie, ale może to być równie dobrze wzięcie się za kolorowankę :). Formą medytacji jest także uprawianie różnorakich sportów ekstremalnych, w których musimy maksymalnie skupić się na tu i teraz, bo często od tego zależy nasze życie.

Czym się różni joga od medytacji?

Przede wszystkim joga jest rodzajem praktyki w ruchu. Medytacja jest w tym wypadku jej częścią. Tutaj również pracujemy z oddechem, skupiamy na nim swoją uwagę, jednak używamy także naszego ciała, co w swej dynamiczności, pozwala wyzbyć się napięć i negatywnych emocji. Joga jest również świetnym sposobem, by pracować nad nieoceniającą postawą. Chociaż wiele osób może kojarzyć ją jako "niewymagający" rodzaj aktywności, to każda osoba praktykująca jogę wie, jak bardzo niektóre pozycje mogą nam dać w kość. Wytrwałe stanie w asanach sprawi, że mięśnie będą drżały, a pot spłynie ciurkiem po twarzy. I właśnie w momentach największej galarety w nogach i ślizgania się na macie, możemy zacząć pracować z postrzeganiem odczuć płynących z ciała. Czy gorąco odczuwane w kończynach, przez które mam ochotę rzucić wszystkim i nie wrócić już na lekcję jogi, jest faktycznie takie negatywne, czy może sam/a nadałem/am mu tę etykietę. Dzięki takiej pracy, uczymy się wyskakiwać z "autopilota", na którym zazwyczaj jedziemy i przeżywamy doświadczenia bardziej świadomie. Zmieniamy swoje podejście do tego, co odczuwamy, a trzęsące się nogi przestają być powodem do frustracji nad własną kondycją, czy skupianiem się tylko na bólu. Otwieramy się na większą ilość empatii wobec samego/ej siebie, a gdy i to zaczyna być przytłumione czuciem, że zaraz padnę na pysk, to zawsze możemy powrócić do oddechu :).

A jakie korzyści przynosi nam joga?

Poprawia naszą jakość życia. Jogini często czują się po prostu szczęśliwsi niż ogół społeczeństwa. Wiąże się to z większą produkcją serotoniny w naszym organizmie. Praktyka jogi dba także o zdrowie naszych kości i stawów oraz uczy poprawnej postawy. Niejednemu z nas na co dzień przydałby się jakiś pajączek zwalczający garbienie. W tym wypadku prawidłowo wykonana asana może stanowić naprawdę świetną alternatywę. Pomaga z chronicznym bólem, łagodzi jego objawy i poprawia samopoczucie osób dotkniętych tym schorzeniem. Plus, podobnie jak w medytacji, jako że również opiera się na kultywowaniu uważności, obniża poziom kortyzolu, dzięki czemu mniej się stresujemy. Niższa zawartość homonów stresu powoduje także, że tracimy na wadze. Zwiększa się także neuroplastyczność naszego mózgu.

Jak praktykować mindfulness?

Jak najwięcej! :) Medytacja to jednocześnie najprostsza i najtrudniejsza rzecz na świecie. Warto na start przeczytać jakiś poradnik, obejrzeć filmik instuktażowy bądź też w ogóle udać się na zajęcia grupowe. Przestrzegamy jednak przed pójściem w przesadę. Niektórzy do pierwszej medytacji przygotowują się tygodniami. Zbytnie przeintelektualizowanie uważności również może być niebezpiecznie. W tym wypadku praktyka jest zawsze ważniejsza niż teoria. :)

Jak zaczęła się Wasza przygoda z mindfulness?

Pierwszą medytację zaliczyłam z siostrą, jakoś 8 lat temu. Zaciągnęła mnie ona do swojego pokoju na minipraktykę uważności (siłą, za karczycho). Przez pół godziny siedziałam jak 6-letnie dziecko chichrając się co minutę i non stop robiąc docinki. Po wszystkim podziękowałam jej słowami „Super, właśnie straciłam 30 minut życia”, autentycznie poirytowana. Na odchodne usłyszałam "Jeszcze zmądrzejesz!". Nie wiem, czy tak się stało, jednak do samej praktyki uważności rzeczywiście się przekonałam! Damiana do praktyki uważności co prawda nikt nigdy siłą nie zaciągał, ale dosłownie każdą medytację poprzedzał szczelnym zamknięciem pokoju na cztery spusty, a jeśli tylko ktoś coś od niego chciał, to zrywał się zaraz na równe nogi udając, że jest właśnie zajęty innymi rzeczami. Kiedy zaczęliśmy medytować, uważność zdecydowanie nie była trendy. Stąd też przez pierwszy okres praktyki dosłownie nikomu o tym nie mówiliśmy. Potem nabraliśmy już większego luzu i poszliśmy w drugie spektrum :)

Czy mindfulness może zastąpić terapię u psychoterapeuty? Albo leki antydepresyjne?

Ogólnie rzecz biorąc, nie. W większości przypadków najlepiej po prostu połączyć obydwie te rzeczy.

Czym jest dysmorfofobia? Jak z nią walczyć?

Jest to obsesyjne skupianie się na swoim wyglądzie, jego defektach i ich wyolbrzymianiu. Dysmorfofobia to choroba, z którą zmagam się od 2018 roku. I przyznam, że nim zauważyłam, z czym się zmagam, minęło sporo czasu. Jak wiele chorób, rozwija się po cichu, a pierwsze objawy bagatelizujemy. Przecież każdy ma gorszy dzień, czy kompleksy. Przez to człowiekowi głupio się udać do terapeuty, bo pomoc psychologiczna kojarzy się z "poważnymi" zaburzeniami, jak depresja. Jednak w tym przypadku, jeżeli nie zareagujemy, choroba ta paraliżuje wiele obszarów naszego życia. Przestajemy wychodzić z domu, unikamy jakichkolwiek spotkań z innymi, a gdy już jesteśmy na zewnątrz, przeżywamy męczarnie. Całe to napięcie, kakofonia krytyki w głowie i izolacja od otoczenia, mogą prowadzić do rozwinięcia się innych zaburzeń. Dlatego ważnym jest, by jak najszybciej zgłosić do odpowiedniego specjalisty. Uważność nie powinna być głównym torem terapii. Jest skuteczna jako narzędzie wspomagające. Także przede wszystkim szukajmy profesjonalnej pomocy, bez zwlekania i poczucia wstydu. Natomiast z prostych ćwiczeń, na początek, możemy polecić unikanie luster. Nawet ich zasłonięcie, jeżeli taka jest potrzeba. Dla osoby cierpiącej na dysmorfofobię, to przerażająca myśl - wyjście z domu, bez upewnienia się, jak wyglądam - ale właśnie to puszczenie kontroli zaczyna po jakimś czasie przynosić ulgę. Pomagają także ćwiczenia uważności, które gruntują nas tu i teraz, sprawiając, że wybijamy się ze spirali negatywnych i krytycznych myśli. Medytacja pomaga także walczyć z oceniającą postawą, która jest w tej sytuacji wręcz chorobliwa. Bardzo fajny zestaw ćwiczeń pomagających radzić sobie z negatywnymi myślami, zawarty jest w książce „Świadomą drogą przez depresję” Jona Kabata-Zinna. I pomimo tego, że w tytule znajduje się nazwa specyficznej choroby, to jest to książka dla każdego. Mnie nieraz zadek uratowała i pozwoliła wyjść z domu J

Skąd pomysł dzielenia się wiedzą na temat mindfulness w Internecie?

Zauważyliśmy po prostu, że w Polsce brakuje trochę profili/kanałów/blogów patrzących na mindfulness od stricte naukowej strony. Postanowiliśmy dodać od siebie jakąś małą cegiełkę i częściowo załatać tę dziurę :)

A skąd czerpać wiedzę na temat medytacji?

Haha, no, oczywiście jednogłośną decyzją jury, najmocniej polecamy Instagrama Uważne Głowy! :) Publikujemy tam praktycznie codziennie ciekawostki ze świata mindfulness. Natomiast, jeśli chodzi Wam po prostu o wiedzę z gatunku „jak medytować” to trzeba przyznać, ze mindfulness rozwinęło się przez ostatnie lata w błyskawicznym tempie. Wartościowych źródeł jest już naprawdę całkiem sporo. Polecamy np. polską aplikację do medytacji Intu, książkę Sharon Salzberg „Siła medytacji”, albo np. dokument Netflixa wyprodukowany we współpracy z Headspacem. Często korzystamy także z anglojęzycznych stron, takich jak goamra.org czy mindful.org. Fajnie również wciągnąć się w świat uważności i jego idee, czytając topowych myślicieli - naszym faworytem jest Anthony de Mello. Warto też zerknąć w książki człowieka, który przytargał mindfulness do zachodniego świata - jest nim Jon Kabat-Zinn. :)

Żyjemy w erze mediów społecznościowych, pandemii i informacji bombardujących nas z każdej strony. Jak, pomimo tego wszystkiego, nie zwariować?

Musimy nauczyć się robić częste detoksy od elektroniki. Zostaw telefon w innym pokoju. Wyłącz powiadomienia. Wyjdź na spacer/spotkanie bez telefonu. Cierpliwość i empatia wobec własnej osoby jest tutaj niezbędna, bo zaprzestanie nadmiernego używania telefonu zajmuje trochę czasu. Większość z nas jest srogo uzależniona od elektroniki. To degraduje nasz mózg, naszą umiejętność bycia tu i teraz. Co z tego, ze medytujemy 20 minut dziennie, skoro używamy telefonów przez kolejne 8h. Technologia daje wspaniałe możliwości, ale aktualnie jesteśmy chyba po prostu na etapie, w którym nie dajemy sobie rady z jej uzależniającą mocą.

Czy działalność edukacyjna w Internecie, którą się zajmujecie, jest trudna? A może czasy mediów społecznościowych ułatwiają takie działania?

Nie tyle trudna, co czasochłonna. Przygotowanie porządnego wpisu to dobre 5-8 godzin pracy. Trzeba najpierw przedrzeć się przez kilkadziesiąt stron anglojęzycznych publikacji, zebrać informacje do kupy, przetłumaczyć wybrane dane na język polski i sklecić z tego tekst, który będzie merytoryczny, a do tego przyjaźnie napisany. Takie stricte naukowe wpisy pojawiają się u nas średnio co 2-3 dni. Uważne Głowy to aktualnie praca na pół etatu! Z drugiej strony jest właśnie tak jak mówisz - media społecznościowe zrewolucjonizowały wszystko. Naprawdę ułatwiają nam sprawę. Kiedyś w sieci dominowały blogi, jednak tu problem jest taki, że ludzie najpierw muszą przypomnieć sobie o Twoim istnieniu. Sami z siebie wpisać adres Twojej witryny w wyszukiwarkę i zacząć zgłębiać produkowane przez Ciebie treści. Z mediami społecznościowymi jest inaczej. Chcielibyśmy się mylić, ale prawdopodobnie 99% osób wchodzących na Instagrama nie robi tego z myślą, żeby zobaczyć, co takiego Uważne Głowy wrzuciły ostatnio do sieci. Przeglądasz Insta, bo chcesz zobaczyć co ciekawego słychać u Twoich znajomych. A przy okazji, pomiędzy jedną przyjaciółką a drugą, pojawia się dodatkowo nasz post. I wtedy taka osoba przypomina sobie o naszym istnieniu i to daje nam jakąś oglądalność :).

Czego mogę Wam życzyć?

Jak najmniejszej ilości godzin spędzonych przed komputerem i telefonem, czego życzymy również wszystkim czytającym. :)

To tego Wam życzę J Dziękuję za Wasz czas J



Rozmawiała: Agnieszka Szachowska

Komentarze