Joanna Gutral (Zdrowa Głowa) - o terapii, zdrowiu psychicznym i nie tylko [Wywiad]

Zdrowa Głowa to portal oraz podcast poświęcone zdrowiu psychicznemu, prowadzony przez dwie Panie psycholog: Joannę Gutral i Arlettę Szulwic. Ja miałam przyjemność porozmawiać z Panią Gutral o terapii, zdrowiu psychicznym, o tym, po co nam są negatywne emocje i nie tylko. Zapraszam!

                                                                                    fot. materiały prasowe

Na początek chciałam zapytać, jak zaczęła się Pani przygoda z psychologią?

Od zupełnego przypadku. Nie wiedziałam za bardzo, co chcę robić po maturze. Byłam w klasie humanistycznej, lubiłam WOS, biologię, a także język polski. Wysłałam papiery na bodajże trzy kierunki: filologię polską z logopedią, dziennikarstwo i coś jeszcze, teraz już nie pamiętam, co to było. Na filologię polską się nie dostałam z powodu wady wymowy. Na dziennikarstwo się dostałam za którymś podejściem i nie byłam usatysfakcjonowana z tego wyboru. Wtedy mama powiedziała mi o SWPsie. Pomyślałam: „Co? Ja w prywatnej szkole będę płacić za edukację? To jakiś żart”. Ale dałam się namówić. Moi rodzice trochę przycisnęli mnie do ściany i powiedzieli, że jak mi się nie spodoba, to mam rok na to, żeby się zastanowić, co ja chcę ze swoim życiem zrobić. Okazało się, że to była miłość od pierwszego wykładu. Ja trzy dni wcześniej się przeprowadziłam do Warszawy, nie wiedziałam, jak jeżdżą tramwaje i autobusy, więc byłam na miejscu półtorej godziny wcześniej. Chciałam mieć pewność, że się nie spóźnię, że trafię, że się nie zgubię. W drodze na uczelnię poznałam mojego najlepszego kumpla, z którym spędziliśmy całe 5 lat, siedząc razem praktycznie na wszystkich zajęciach. Ten wykład był o 8:30 i to była psychologia społeczna. Już po pięciu minutach wiedziałam, że psychologia to jest to, co mnie kręci, i, co ja chcę robić.

Wydaje mi się, że każdy student chciałby się tak zakochać w swoim kierunku, jak Pani.

Myślę, że miałam ogromne szczęście, na pewno więcej niż rozumu. Moja kariera zawodowa może wyglądać na zaplanowaną, ale rządzą nią przypadki i różne szanse, które wykorzystałam, i, których nie wykorzystałam. Kiedy poszłam na psychologię, to pierwszą moją miłością była psychologia społeczna, z którą romansuję na studiach doktoranckich do dziś. Potem przez dwa lata myślałam, że będę HR-em i, że skręcę w stronę zarządzania zasobami ludzkimi. A później nagle przyszła psychologia kliniczna, do której byłam bardzo niechętna i w ogóle nie chciałam się jej uczyć. Ale musiałam uczestniczyć w zajęciach. Na jednych zajęciach wykładowca doktor Bartosz Zalewski podał listę lektur, które mamy przeczytać do egzaminu. Poszłam do biblioteki i zaczęłam od tej najcieńszej ze wszystkich wymienionych. I to była książka profesora Yaloma „Dar terapii” - to jest list jednego z najsławniejszych psychiatrów i psychoterapeutów amerykańskich do współczesnych terapeutów i studentów psychologii. Profesor zwraca się do czytelnika i mówi, czym jest ten zawód, jakie są jego blaski i cienie, jakie on z perspektywy lat doświadczenia ma przestrogi i rady dla osób, które wkraczają na tę ścieżkę. Kompletnie mnie to zafascynowało – to był pierwszy moment, kiedy ja zderzyłam się z tym, że psychoterapia, diagnoza psychologiczna to nie jest tylko rozmowa. To jest logiczna zagadka, takie puzzle: tam nie ma przypadku, tam nie ma myślenia „Co mi jako terapeucie się wydaje”, tam nie ma miejsca na opinie, tam jest bardzo dużo konkretnych wytycznych, bardzo dużo konkretnych elementów, które muszą się ze sobą zgadzać, lub nie, żeby postawić jakąś diagnozę. I to mnie wciągnęło, bo pomimo całego mojego zainteresowania naukami społecznymi, humanistycznymi, duża część mnie potrzebowała ram i wytycznych. To odkrycie zmieniło moje postrzeganie psychoterapii i psychologii klinicznej i myślę, że dzięki temu wsiąknęłam już tak ostatecznie w ten kierunek. Ale to odkryłam dopiero pod koniec trzeciego, albo na początku czwartego roku.

Skąd pomysł na podcast i stronę poświęcone zdrowiu psychicznemu?

To też jest efekt studiów. Na zajęciach z diagnozy poznałam moją koleżankę i współpracowniczkę, Arlettę Szulwic, która interesowała się obszarem zdrowia psychicznego, ale też pasjonowały ją social media i nowe technologie. I jakoś tak, pracując nad różnymi projektami w ramach zajęć, zaczęłyśmy o tym w wolnych chwilach rozmawiać. I Arletta się podzieliła ze mną swoim marzeniem, aby prowadzić stronę dotyczącą zdrowia psychicznego, gdzie można by się dzielić tym, czego my się uczymy na studiach. I to faktycznie była taka rzecz, która nas wspólnie dotyczyła. Moi znajomi spoza uczelni poszli w inną stronę zawodową - kontakcie jesteśmy do dzisiaj, ale był taki moment, kiedy dzieliliśmy się swoimi frustracjami i fascynacjami na temat studiów. Kiedy ja się dzieliłam i opowiadałam, czego się uczyłam, czym jest ta diagnoza psychologiczna, zaobserwowałam, że dla wielu osób to jest odkrywcze, i, że bardzo wiele osób tego nie wie. I to było moje i Arletty wspólne przemyślenie, że to, czego my się uczymy na studiach, dotyczy nas wszystkich, bo wszyscy mamy zdrowie psychiczne, tylko w różnej formie, i, że to byłoby korzystne dla większej ilości ludzi, żeby dowiedzieć się tego, czego my się dowiadujemy w ramach studiów. Więc z Arletty fascynacji social mediami, Internetem i naszą wspólną potrzebą psychoedukacji, powstała kampania „Mam terapeutę”, którą założyłyśmy jako studentki. Nie brałyśmy udziału w żadnym projekcie - wtedy chyba nie było takich inicjatyw, gdzie teraz bardzo dużo młodzieży robi świetne projekty. Po prostu stworzyłyśmy stronę i najpierw zaprosiłyśmy naszych znajomych do tego, żeby podzielili się swoim doświadczeniem w zakresie psychoterapii. Ta kampania polegała na tym, że ludzie mieli wysyłać zdjęcia, na których trzymają kartkę z napisem: „Mam terapeutę” i podzielili się swoim doświadczeniem, jak to było na psychoterapii, co ona im dała. I powoli zaczęły napływać różne zgłoszenia, w tej akcji wzięli udział też różni życzliwi specjaliści. Akcją bardzo zainteresowały się media, co nas bardzo zaskoczyło. Wydawało nam się, że mówienie o terapii nie jest niczym odkrywczym, a nagłówki gazet mówiły, że łamiemy jakieś tabu. Ale tych słów dzielenia się swoimi historiami było bardzo mało. To, czego było bardzo dużo, to maile i pytania: Czy to jest wystarczający powód, żebym się o siebie martwił/martwiła? Czy powinienem/powinnam iść do terapeuty? Czy możecie polecić mi terapeutę, nie wiem, z Bielsko-Białej, gdzie żadna z nas nie była. Stwierdziłyśmy więc, że po pierwsze: nie mamy zasobów, żeby diagnozować kogokolwiek przez Internet, po drugie: polecać terapeutów z każdej części kraju, po trzecie: zachęcać ludzi do terapii, skoro oni nie mają pełnej wiedzy na ten temat. Pomyślałyśmy więc: „Dobra, to oprócz proszenia, żeby dzielić się doświadczeniami z terapii, to musimy coś tej społeczności dać. Musimy dać im psychoedukację. Musimy im dać narzędzia do tego, żeby oni sami mogli zdecydować, czy chcą korzystać z psychoterapii. Powiedzieć im, czym jest psychoterapia, czym jest zdrowie psychiczne, czym jest rozwój osobisty”, więc zaczęłyśmy tworzyć treści. Na początku robiłyśmy to samodzielnie, potem pomagało nam coraz więcej osób. Włączyli się w to także specjaliści, którzy byli gotowi poświęcić jakiś swój czas, żeby coś dla nas napisać. I tak powstał portal Zdrowa Głowa – po chyba dwóch latach po kampanii „Mam terapeutę”, który się rozwijał wraz z rozwojem technologii – najpierw była strona, Facebook, grupa na Facebooku, potem dołączył do tego Instagram, potem podcast. Teraz pracujemy nad włączeniem w nasze działania TikToka, więc rośniemy razem z technologią.

Co możemy zrobić, żeby mieć tzw. zdrową głowę? Jak możemy zadbać o to nasze zdrowie psychiczne?

Na stronie Zdrowej Głowy jest zakładka O nas, która zaczyna się od tego, że „Zdrowa Głowa to taka, która wątpi, gubi się, nie wie, pyta, poszukuje, cieszy się, smuci”. Zdrowa Głowa to nie jest tylko taka, która jest wiecznie szczęśliwa, wiecznie zadowolona i wiecznie produktywna. Ludzie po prostu tacy nie są. Nieważne, co by nam mówiły media, jakie wizerunki by nam podpowiadały – to nie jest możliwe, żeby być tylko szczęśliwym. Po to mamy wszystkie emocje, żeby ich doświadczać - one pełnią ważną rolę w naszym funkcjonowaniu. To, co propagujemy w ramach Zdrowej Głowy, do czego zachęcamy naszą społeczność, to do tego, żeby się przyglądać sobie i swojemu funkcjonowaniu. Za każdym razem, kiedy odbiorcy czują, że dzieje się jakaś zmiana, która obniża poziom ich funkcjonowania, i, która sprawia, że jest im trudniej wstawać, skupić się, wchodzić w relacje, myśleć. Kiedy czują, że doświadczają jakichś objawów, które ich wycofują z życia społecznego, obniżają jakość ich życia. To może być znak, że dzieje się coś trudnego i niepokojącego. Trudno więc odpowiedzieć na pytanie: „Co zrobić, żeby mieć zdrową głowę?”. Myślę, że po prostu się sobie przyglądać. Nikt nas tego nie uczy - nie mamy w szkole takiego przedmiotu, jak edukacja emocjonalna. Ludzie nie wiedzą, że jeśli jestem smutna, a ten smutek utrzymuje się przez większą część dnia, prawie cały dzień, przez okres dwóch-trzech tygodni, że mam trudności z koncentracją, ze snem, mam zmniejszony/zwiększony apetyt, mam myśli rezygnacyjne - to nie jest moja słabość ani lenistwo, tylko to może być depresja. My się staramy dawać takie wskazówki: „Słuchajcie, tak wygląda zdrowie psychiczne”, „Tak wyglądają trudności w zakresie zdrowia psychicznego”, „Tak wyglądają różne rzeczy w naszym życiu, które są normalne i, które pojawiają się na różnych etapach naszego życia”. I podpowiadamy, co można z tym zrobić. Odsyłamy do literatury, bo samopomoc jest okej. Ale jest bardzo dużo złej literatury, dlatego staramy się odsyłać do tej, która jest dobra i sprawdzona – z naszego punktu widzenia. I zachęcamy do zapoznawania się z różnymi treściami, w których jest jeszcze więcej informacji, nie tylko o sposobach radzenia sobie. Nie uważam, że psychoterapia jest potrzebna wszystkim i zawsze – są pewne rzeczy, które mogę sobie przepracować lub sprawdzić sama, natomiast jeżeli te objawy nie ustępują, to ważne jest, żeby iść do specjalisty. Myślę, że w Polsce idziemy wolnym krokiem, ale jednak naprzód do tego, żeby troska o zdrowie psychiczne była normalna. Bardzo dużo szkodliwych stereotypów panuje wokół leczenia psychiatrycznego i wokół psychoterapii. Staramy się to normalizować i, zamiast walczyć z systemem, który z jakiegoś powodu nie chce się zmienić i nie chce stworzyć ustawy o zawodzie psychoterapeuty, mówimy: „Dobra, zwróćcie uwagę na to, na to i na to, kiedy będziecie szukać specjalisty”.

Powiedziała Pani, że w szkole nie uczy się nas o zdrowiu psychicznym. Gdyby istniał taki przedmiot, to jak Pani zdaniem powinien być prowadzony?

Przede wszystkim, trzeba mówić o tym, że zdrowie to nie tylko brak choroby, ale też zdolność do osiągania pełni swojego dobrostanu i potencjału. Że zdrowie składa się z elementów fizycznych i psychicznych i, że to są naczynia połączone, które się na siebie nakładają. Słabe zdrowie psychiczne osłabia nasze zdrowie fizyczne. Na pewno też warto przeprowadzić szkolenie z empatii – po to, żeby nie oceniać, a pytać. Wyrażać to, co się czuje, rozpoznawać swoje uczucia i emocje, nazywać je i wiedzieć, do kogo się zgłosić, kiedy dzieje się z nami coś nie tak.

A jak osoba, która decyduje się na terapię, powinna się do niej przygotować? Co powinna zrobić?

Warto zacząć od tego, żeby się zastanowić: „Dlaczego idę na terapię?”. To jest jedno z pierwszych pytań, które zadaje terapeuta w gabinecie: „Co Pana/Panią tutaj do mnie sprowadza?”. Wtedy taka osoba nie zawsze musi od razu wiedzieć. Może powiedzieć: „Hmm, coś jest inaczej, coś jest nie tak, ale nie umiem tego nazwać”. Wtedy możemy szukać: „A kiedy to się pojawiło?”, „A jakbyśmy mieli porównać to, jak się Pan czuje teraz, do tego momentu, w którym się Pan czuł dobrze, to gdzie widać tę różnicę?”.  Tak jak są w książeczkach dla dzieci zadania „Znajdź 3 różnice”, to tak samo na terapii: gdzie są te różnice? Może „Moja pasja dawała mi tyle radości, a teraz w ogóle nie czuję radości. Czuję się zobojętniały. Nie mogę się skupić” albo:  „Może budzę się wcześnie rano i myślę, i nie mogę spać”. Po pierwsze, zastanówmy się: „Dlaczego ja idę do tego terapeuty?” i :„Czego ja od tej terapii potrzebuję?”. To jest bardzo ważne w kontekście terapeutycznym, żeby wyznaczać sobie cele, czyli: „Co ja chcę dzięki terapii osiągnąć?”. Cele muszą być realne, mierzalne i określone w czasie. Czy celem terapii może być to, że chcę mieć dom z basenem? Nie. Ale czy celem terapii może być to, że, na przykład, chcę rozpoznawać swoje uczucia, chcę pozbyć się trudności ze snem czy pozbyć się obniżonego nastroju? Czy nauczyć się stawiania granic i zdobyć takie umiejętności, jak asertywność? To już jest cel terapii. To nam pomaga uporządkować pracę i zastanowić się, co możemy dla takiego pacjenta zrobić. A jeszcze wcześniej, jeżeli taka myśl zaświta: „Czy ja powinnam/powinienem iść do psychoterapeuty?”, to poszukać kogoś, kto budzi moje zaufanie. Sprawdzić w Internecie, wpisać słowo „terapeuta”, miasto, zastanowić się, czy chcę pracować online - teraz wiele terapii jest prowadzonych online. Na przykład terapia poznawczo-behawioralna, prowadzona za pomocą wideokonferencji, która jest równie skuteczna, jak terapia prowadzona na żywo, więc ja [pacjent] też muszę się zastanowić: „Czy ja chcę na żywo? Czy ja bym chciała pracować online?”. To jest też duża szansa dla osób z mniejszych ośrodków miejskich, gdzie na przykład nie ma psychoterapeutów, do tego, żeby na przykład skorzystać z terapii online. Druga część to test kompetencji. Powiedziałam już, że nie ma ustawy o zawodzie psychoterapeuty, to znaczy, że ten zawód może wykonywać każdy, kto otworzy działalność gospodarczą pod takim tytułem. I to jest duża szkoda, ponieważ ja skończyłam pięcioletnie jednolite studia magisterskie i jestem magistrem psychologii, natomiast ja tam nie otrzymałam wykształcenia niezbędnego do tego, żeby być psychoterapeutą. Żeby być takim certyfikowanym psychoterapeutą, należy ukończyć szkolenie, zazwyczaj szkolenie podyplomowe. Czyli trzeba mieć skończone jakieś studia wyższe, i w większości przypadków rekomendowanymi są studia psychologiczne, a później idzie się na czteroletnie podyplomowe szkolenie w zakresie psychoterapii, gdzie uczy się, jak być psychoterapeutą i, jakie narzędzia wykorzystywać do tego, żeby zapewniać odpowiednią pomoc w ramach różnych określonych trudności w zakresie zdrowia psychicznego. To jest 90% zupełnie innej wiedzy od tych 10% poruszanych na studiach, nawet jeśli się wybrało dużo zagadnień związanych z psychologią kliniczną czy z psychologią zdrowia. Tam jest to znacznie poszerzone i jest poparte dużą praktyką - dużą ilością Superwizji, czyli takiemu poddawaniu monitoringowi swojej pracy z pacjentem osobie, która jest terapeutą, jest Superwizorem, czyli ma odpowiednie doświadczenie w tym, żeby sprawdzać, jak ja sobie radzę z pracą jako psychoterapeuta. Czyli osoba, która jest w trakcie –minimum po drugim roku, albo ukończyła takie całościowe czteroletnie szkolenie, a to wcale nie jest proste – jest gotowa do prowadzenia psychoterapii. Trzeba więc sprawdzić, jakie kompetencje ma terapeuta, czy jest w trakcie takiego czteroletniego szkolenia, czy on pracuje jako Superwizor, czy jest członkiem jakiegoś wiodącego towarzystwa terapeutycznego. Ja na przykład jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo-Behawioralnej i to sprawia, że nade mną wiszą pewne konkretne wymagania, które ja muszę spełniać, żeby mój certyfikat był ważny: czyli ja muszę na bieżąco się dokształcać, muszę pracować pod Superwizją. To jest bardzo ważne - po to, żeby mieć pewność, że osoba, którą wybieramy, naprawdę świadczy usługi na wysokim poziomie. Psychoterapia jest dość młodą nauką i ona wciąż prężnie się rozwija. Jeżeli więc ja jestem członkiem takiego towarzystwa, to mam obowiązek się dokształcać, w związku z czym mam gwarancję, że jestem na bieżąco z tym, co się dzieje w psychoterapii i nie będę świadczyć usług, które mogą być na przykład szkodliwe.

Rozumiem. A jakie cechy powinien posiadać terapeuta?

Mamy tutaj dużo wskazówek. Mówi się, że wielu terapeutów ma taki schemat, który się nazywa samo poświęcenie. Natomiast uważam, że psychoterapeuci to osoby, które mają dużą empatię i dużą wrażliwość na drugiego człowieka. Z różnymi trudnościami mierzymy się w gabinecie, a kluczowe jest to, żeby zauważyć tam cierpienie. I nawet, kiedy przychodzą do gabinetu osoby na przykład z osobowością narcystyczną czy osobowością typu borderline, że czasami zdarzają się zachowania biernoagresywne, albo osobowość, która jest trudna w kontakcie – chodzi o to, żeby widzieć, że ten człowiek cierpi. Psychoterapia wcale nie jest łatwa i przyjemna, mówimy o wielu bardzo trudnych przeżyciach i spotykamy się z ogromnym cierpieniem. Chodzi o to, że ktoś przychodzi zmieniać swoje życie na lepsze, że ktoś o nie walczy. Myślę, że niezbędna jest empatia i zdolność regulowania emocji nagromadzonych podczas sesji z pacjentem - bardzo pomaga tutaj Superwizja. Jeżeli psychoterapeuta nie zadba o siebie, to nie będzie dobrym narzędziem do pracy z pacjentem.

Wspomniała Pani o terapii poznawczo-behawioralnej. Na czym ona polega?

Psychoterapię poznawczo-behawioralną możemy nazwać terapią krótkoterminową, w porównaniu do, na przykład, terapii psychodynamicznej. Terapia poznawczo-behawioralna zakłada, że nasze myśli wpływają na nasze emocje i zachowania. I taka terapia oddziałuje na dwóch poziomach: koncentruje się na zmianie schematów poznawczych, czyli na naszych utartych sposobach myślenia, na naszych przekonaniach, jakie mamy o sobie, świecie i innych ludziach, i na naszych myślach automatycznych – czyli tym, co myślimy, kiedy pojawi się jakiś bodziec lub sytuacja. Wierzymy, że myśli ukazują w nas nasze emocje i to z kolei dyktuje nasze zachowania. Na przykład: wchodząc do sklepu, pomyślę, że tam będzie dużo ludzi, którzy będą na mnie patrzeć i na pewno pomyślą, że jestem głupia i beznadziejna. Poczuję lęk i w konsekwencji wyjdę ze sklepu, nie zrobię zakupów albo nie załatwię sprawy, którą miałam do załatwienia. Przez swoje zachowanie i przez to, że izoluję się od ludzi, nie mogę załatwić jakichś swoich spraw i odczuwam strach, który przeszkadza mi w funkcjonowaniu. I pracując nad tą myślą: „Jestem beznadziejna” albo „ Wszyscy będą się ze mnie śmiać”, możemy po pierwsze: badać, czy ona na pewno jest adekwatna, nawet jeśli pojawia się automatycznie w danej chwili, i możemy sprawdzić, jakie inne zachowanie mogę przybrać, żeby znaleźć się jak najbliżej tego mojego celu – zrobienia zakupów, załatwiania spraw. To jest oczywiście telegraficzny skrót, ale mamy szereg technik poznawczych, czyli bazujących na dyskusji z myślami, restrukturyzacji poznawczych, i szereg zadań behawioralnych, czyli różnych ćwiczeń, po to, aby te schematy poznawcze i te nasze standardowe schematy reagowania i myślenia po prostu naprostować.

A czy psychologom i psychoterapeutom, z racji ich wiedzy i doświadczenia, jest łatwiej radzić sobie z jakimiś trudnymi emocjami i zdarzeniami?

To zależy. To nie jest tak, że po nas wszystko spływa i, że znamy magiczny sposób na to, jak żyć, i, że psychoterapeuci sobie ze wszystkim radzą. Na pewno ta wiedza wpływa na nasz sposób funkcjonowania. Tak jak dentyści potrafią ocenić nasze zęby, patrząc nawet na to, jak się uśmiechamy w rozmowie. Programiści zapewne też inaczej patrzą na budowę stron internetowych czy różnego rodzaju aplikacji niż laik. Tak samo psychoterapeuci w jakiś sposób inkorporują tę wiedzę do swojego codziennego życia. Myślę, że ważnym elementem szkolenia psychoterapii poznawczo-behawioralnej, nie wymaganym, ale zalecanym, jest uczestnictwo we własnej terapii. To jest sprawdzenie: „Co ja wiem o sobie?”, „Czy ja rozumiem swoje funkcjonowanie?”, „Jakie ja mam myśli?”. To nam zdecydowanie ułatwia funkcjonowanie, natomiast to nie jest tak, że my psychoterapeuci nie damy się swoim myślom ani różnym swoim schematom poznawczym zapędzić w kozi róg. Terapeuci tak jak wszyscy inni ludzie przeżywają smutek, złość, frustrację, czasami się boją. Natomiast ta wiedza w pewien sposób ułatwia funkcjonowanie, a nawet, jak nie ułatwia, to wpływa na rozumienie siebie.

A czy takie negatywne emocje, jak smutek, złość, żal mogą być potrzebne? Mogą mieć jakiś pozytywny wpływ na nas?

Oczywiście, że tak. Smutek, chociażby w przypadku straty i nie mówię tu tylko o stracie kogoś bliskiego, ale też o stracie jakiejś szansy, jakiejś przyjaźni, jakiejś relacji, informuje nas o tym, że była dla nas ważna, co było dla nas w niej ważne i, za czym będziemy tęsknić. Informuje nas, co w przyszłości może być dla nas potrzebne, ważne, satysfakcjonujące. Złość informuje nas o tym, że jesteśmy w jakiejś sytuacji, która nam nie pasuje, co nam w niej nie pasuje i dlaczego, co możemy zrobić w przyszłości, żeby podobna sytuacja nie miała miejsca. Emocje informują nas, czy jest nam komfortowo, czy nie, czy świat wygląda tak, jakbym chciała, żeby teraz wyglądał, i, jaką mam moc, żeby to zmienić. To nie jest tak, że ja mam moc, żeby zmieniać wszystko. Ale mogę, czerpiąc informacje z tych różnych emocji, zastanowić się, co ja mogę dla siebie zrobić, żeby mnie to nie obciążało. Ja nie mam mocy zmieniania całego świata, ale mogę konstruować moją rzeczywistość tak, żeby mi było lepiej.

Odnoszę takie wrażenie, że dużo osób myli psychologa z psychiatrą i psychoterapeutą. Jak możemy rozróżnić te trzy zawody?

Psycholog to osoba, która ukończyła pięcioletnie jednolite studia magisterskie i jest magistrem psychologii. Psychologowie pracują w bardzo różnych obszarach. Ja na początku mówiłam, że najpierw zainteresowałam się psychologią społeczną, potem zarządzaniem zasobami ludzkimi, potem psychologią kliniczną. I to są jedne z kilku obszarów, jakimi zajmuje się psychologia. Psychologia znajduje się także w public relations, w marketingu, w transporcie, jest też elementem neuronauk. Osoby, które studiują psychologię, mogą się zajmować bardzo różnymi rzeczami w bardzo różnych obszarach. To nie oznacza, że wszystkie osoby będą zajmowały się tym obszarem klinicznym, czyli obszarem zdrowia psychicznego, psychopatologii, diagnozy klinicznej. Natomiast psychoterapeuta to osoba, która ukończyła studia wyższe, zazwyczaj są to studia z zakresu psychologii, ale nie zawsze, a w kolejnym kroku udała się na całościowe czteroletnie szkolenie z psychoterapii i, oprócz dyplomu magisterskiego, posiada jeszcze certyfikat terapeutyczny. W ciągu tych czterech lat szkoliła się wyłącznie z tego, jak być psychoterapeutą i jakie techniki i narzędzia wykorzystywać w pracy terapeutycznej. Natomiast psychiatra to lekarz - osoba, która ukończyła medycynę i wybrała specjalizację psychiatrii. To jest osoba, która może przepisywać nam leki i wystawiać recepty. Może dbać o farmakoterapię. Oczywiście, zdarzają się także lekarze psychiatrzy, którzy są psychoterapeutami, czyli ukończyli medycynę, ukończyli specjalizację psychiatrii, po czym jeszcze dodatkowo skorzystali ze szkolenia podyplomowego i również nauczyli się technik terapeutycznych. Takich osób jest, na szczęście, coraz więcej, natomiast jeżeli wymagamy wsparcia farmakologicznego, czyli włączenia lekarstw do naszego leczenia, to zazwyczaj idziemy do lekarza psychiatry. I psychiatra, i psychoterapeuta to są zawody, które ze sobą współpracują – to znaczy: psychoterapeuta może czasem poprosić pacjenta o konsultację psychiatryczną i na przykład zasugeruje włączenie farmakoterapii. Z kolei lekarz psychiatra może również poprosić pacjenta o to, aby poza farmakoterapią, skorzystał z psychoterapii. Albo może powiedzieć: „No, tutaj farmakoterapia na jakiś czas, a po tym czasie psychoterapia pomoże rozpoznawać objawy, pomoże zapobiegać nawrotom, pomoże lepiej radzić sobie w codziennym funkcjonowaniu”. Więc są to zawody, które ze sobą współpracują. Są także psychologowie, którzy są na wczesnym etapie szkolenia psychoterapeutycznego i przygotowują się do szkoły psychoterapii i oni wówczas świadczą konsultacje psychologiczne. Te konsultacje mogą być oparte na psychoedukacji, czyli lepszym rozumieniu siebie, albo mogą być oparte na pewnego rodzaju wsparciu. Mamy też interwentów kryzysowych, którzy zajmują się ludźmi, kiedy dzieje się coś bardzo trudnego, kiedy takie osoby są w kryzysie i pomagają im te kryzysy przetrwać. Więc tych obszarów i zawodów związanych ze zdrowiem psychicznym jest naprawdę wiele, ale ważne jest to, że one ze sobą współpracują.

A jeżeli chodzi o leczenie depresji i zaburzeń psychicznych, to zawsze potrzebne są leki? Da się wyjść z takiej choroby tylko przy pomocy terapii?

Tak. Jeżeli mówimy o depresji, w przypadku depresji o nasileniu łagodnym lub umiarkowanym, mówimy, że najskuteczniejszą metodą leczenia jest psychoterapia. Psychoterapia poznawczo-behawioralna jest metodą rekomendowaną. W przypadku ciężkiego epizodu depresji zaleca się włączenie farmakoterapii, natomiast są to również kwestie indywidualne. Jest możliwe wyleczenie epizodu depresji i zapobieganie nawrotom tylko i wyłącznie z wykorzystaniem psychoterapii. Natomiast jeśli psychoterapeuta zasugeruje, że może warto byłoby skorzystać z konsultacji psychiatrycznej, to wyłącznie po to, żeby jak najlepiej leczyć. Jest dużo krzywdzących mitów i stereotypów na temat leków psychiatrycznych. Te leki naprawdę idą w coraz lepszym, nowocześniejszym kierunku, i one nie mają za zadanie zmieniać osobowości człowieka, a przywrócić tę normę funkcjonowania, którą utraciliśmy - na przykład w związku z depresją. Czasami człowiek też się mierzy z dużym epizodem depresji – nie śpi, mało je, ma problemy z koncentracją, z pamięcią, ma silne myśli rezygnacyjne, czy myśli samobójcze, to wtedy trzeba zaproponować leki, żeby ta osoba mogła skorzystać z psychoterapii. Musimy tej osobie ulżyć, żeby ona mogła iść na terapię i być na niej w większym stopniu obecna i skoncentrowana, żeby też ulżyła swojemu cierpieniu. Psychoterapia to jest ciężka praca. Mówimy, że największa część terapii dzieje się pomiędzy sesjami. W przypadku terapii poznawczo-behawioralnej spotykamy się raz w tygodniu przez pięćdziesiąt minut, chyba że sytuacja pacjenta wymaga inaczej. Każda sesja kończy się tzw. pracą osobistą, czyli czymś, co pacjent musi sprawdzić, przemyśleć, wykonać. Po prostu potrzeba do takiej pracy osoby, która będzie choć trochę lepiej spała i będzie w stanie się skupić, dlatego czasami zachęcamy do tego, żeby z tej farmakoterapii korzystać. Oczywiście, są też takie zaburzenia, przy których farmakoterapia jest absolutnie konieczna.

Rozumiem. I ostatnie pytanie: chce Pani coś powiedzieć czytelnikom na zakończenie?

Chciałabym powiedzieć, że psychoterapeuci nie gryzą. Psychiatrzy również. Że zdrowie psychiczne jest tak samo ważne, jak zdrowie fizyczne. I, że jeżeli Państwo czujecie, że Wasze funkcjonowanie osłabiło się, to nie możecie nic stracić, idąc na psychoterapię i dbając o swoje zdrowie psychiczne. Możecie tylko skorzystać, budować relację ze sobą i zadbać o siebie, a to jest bardzo, bardzo ważne. Bo jedyna relacja, w jakiej jesteście przez całe życie, to relacja właśnie ze sobą.

Bardzo dziękuję za rozmowę J



Rozmawiała: Agnieszka Szachowska

Komentarze