Monika założyła swój profil na Instagramie (@karuzela.emocji) za namową męża. Dzieli się tam swoją pasją do psychologii, ale podkreśla, że nie jest psychologiem, a pasjonatką. Zgodziła się odpowiedzieć na moja pytania odnośnie takich zaburzeń, jak zaburzenia pokrewne natręctw oraz hybristofilia. Co to takiego? Przeczytajcie!
Monika postanowiła nie pokazywać twarzy, ponieważ chce zachować anonimowość. Dlatego nie publikujemy jej zdjęcia.
Skąd Twoje zainteresowanie psychologią?
Myślę, że, jak wiele osób związanych
z tą tematyką, psychologią zaczęłam się interesować, ponieważ sama cierpię na kilka
zaburzeń psychicznych. Od dziecka przejawiałam wiele zachowań, które na to wskazywały,
ale wtedy nikt tego tak nie odbierał. Z perspektywy czasu, widzę, że wielu przykrym
wydarzeniom można było zapobiec, gdyby osoby z mojego najbliższego otoczenia posiadały
większą wiedzę w tym zakresie i były bardziej czujne. Teraz na szczęście świadomość
w kwestii zdrowia psychicznego jest znacznie większa, coraz więcej osób o tym
mówi i poprzez edukację w tym zakresie pomaga zrozumieć osoby dotknięte zaburzeniami
psychicznymi, co tym samym przyczynia się do stopniowego zmniejszania ich stygmatyzacji.
A, niestety , nadal jest ona duża. Wielu ludzi boi się przyznać do problemów ze
zdrowiem psychicznym z obawy przed oceną i odtrąceniem, obawiając się także
tego, że osoby zdrowe będą na nie patrzeć, jak na wariatów i osoby
niebezpieczne. Co w rzeczywistości nie jest niczym poparte. A tak naprawdę problemy
ze zdrowiem psychicznym mogą w każdym momencie życia spotkać każdego z nas. Dlatego
też, ze względu na swoje problemy i ciężkie doświadczenia z nimi związane,
odczuwam dużą potrzebę pomagania innym, którzy także zmagają się z zaburzeniami
psychicznymi, czy też przejściowymi kryzysami. Chcę, aby było im łatwiej, bo
wiem, jak ciężko jest być w tym wszystkim samemu i żyć, będąc niezrozumianym, a
tym samym krzywdzonym. Jakkolwiek to zabrzmi, w takiej sytuacji po prostu nie
chce się żyć i nie widzi się nadziei, bo w końcu jest się samotnym w tym
wszystkim, więc trudno o inne odczucia.
W psychologię zaczęłam wgłębiać się
tak naprawdę w wieku 13 lat, gdy otrzymałam diagnozę od psychiatry, do którego
trafiłam w bardzo ciężkim stanie. Zaczęłam dużo czytać na temat problemów, z
którymi się zmagam. Uważam, że bardzo ważnym krokiem w zdrowieniu jest
zgłębianie wiedzy dotyczącej chorób, na które się cierpi.
Zdobywając wiedzę o zdiagnozowanych u mnie zaburzeniach, zaczęłam czytać coraz więcej i więcej na różne inne tematy związane z ludzką psychiką. I tak też bardzo szybko zrodziła się we mnie ogromna pasja do szeroko pojętej psychologii. Wcześniej jednak trzymałam to tylko dla siebie, aż w końcu mąż podsunął mi pomysł, żebym założyła profil tematyczny na Instagramie. Bardzo się w to wciągnęłam. Lubię tworzyć nowe posty i sprawia mi to ogromną przyjemność, tym bardziej, że mogę dołożyć swoją „cegiełkę”, aby jakość życia osób chorujących psychicznie była coraz lepsza.
Cym jest hybristofilia?
Hybristofilia jest zaburzeniem preferencji seksualnych (parafilia), w którym jedynym lub preferowanym obiektem pożądania seksualnego są osoby, które popełniły przestępstwo. Szczególnie pociągający dla osób z tym zaburzeniem są przestępcy, którzy dopuścili się najbrutalniejszych czynów. Są to seryjni mordercy, gwałciciele, również pedofile (co przerażające, nawet kobiety, które mają dzieci są w stanie zakochać się w pedofilu, a nawet wziąć z nim ślub i pozwalać mu na kontakt ze swoimi pociechami). Istnieją również portale randkowe dla więźniów i osób na wolności. Innym popularnym sposobem kontaktu między przestępcami i ich adoratorkami jest pisanie do siebie listów. Hybristofilia, w odróżnieniu od innych parafilii, występuje głównie u kobiet. U mężczyzn zdarza się to znacznie rzadziej. Zaburzenie to ma oczywiście różny stopień nasilenia.
Co ciekawe, wielbicielki brutalnych przestępców to zazwyczaj kobiety atrakcyjne, o wysokim ilorazie inteligencji, często wykształcone i odnoszące sukcesy. A więc, nie tak, jak mogłoby się wydawać. Raczej słysząc o hybristofilii, na myśl przychodzą nam osoby zaburzone, nieatrakcyjne, nie radzące sobie w życiu, mało inteligentne, czy ekscentryczne. Tymczasem są to często mężatki, matki, prawniczki, kobiety nauki, wykładające na uniwersytetach, policjantki, prokuratorki, psycholożki, lekarki, czy kobiety zajmujące się biznesem. Są one w pełni świadome swoich czynów i prawidłowo postrzegają rzeczywistość.
Skąd ona się bierze? Dlaczego kobiety zakochują się w mordercach?
Podaje się różne przyczyny tego zjawiska. Wśród nich najczęściej wymienia się postrzeganie przestępcy jako ofiary, jako osoby, którą spotkało dużo złego. Kobieta patrzy na swój obiekt westchnień jak na skrzywdzonego chłopca, którym trzeba się zaopiekować i obdarzyć miłością. I tak właśnie robi. Ma wtedy poczucie swego rodzaju życiowej misji. Kolejnym powodem hybristofilii może być przekonanie kobiety, że poprzez swoją czystą i bezwarunkową miłość może zmienić przestępcę w dobrego człowieka. Nie wynika to jednak, jak można by przypuszczać, z wysokiego poziomu empatii i chęci czynienia dobra. Kobietą kieruje w tym przypadku chęć poczucia kontroli i władzy nad przestępcą oraz przekonanie o swojej zdolności do niezwykłych czynów. Kobiecie z tym zaburzeniem przestępca może też jawić się jako idealny partner, z tego powodu, że zawsze dobrze wie, gdzie jest oraz, że jej nie zdradza. Może czuć się tą jedyną, kochaną. Ponadto, związek z takim mężczyzną nie wymaga wykonywania typowych codziennych czynności wynikających z bycia żoną. Nie musi mu gotować, prać. Ma poczucie komfortu. Przyczyną hybristofilii może być też po prostu chęć sławy, rozgłosu, uwagi mediów i ludzi dookoła, którą oczywiście przyciąga zbrodniarz.
Najbardziej znane i głośnie są sprawy seryjnych gwałcicieli i morderców, takich jak Ted Bundy (żona Carole Ann Boone), Richard Ramires (Doreen Lioy), czy terrorysta i zabójca 77 osób, Anders Behring Breivik (w samym 2014 roku dostał ponad 800 listów miłosnych), a także przywódca sekty „Rodzina”, Charles Manson (partnerka Afton Elaine Burton). Wszyscy Ci zwyrodnialcy otrzymywali setki, a nawet tysiące listów miłosnych od swoich wielbicielek. Zdarza się, że kobiety darzące uczuciem przestępców zmieniają nawet swój wygląd (np. farbują włosy, zmieniają styl ubierania itd.), aby upodobnić się do ofiar ich obiektu westchnień. Przykłady hybristofilii można mnożyć.
Oczywiście, zdarzają się również kobiety, które przeżyły traumatyczne dzieciństwo, pochodzą z rodzin patologicznych i były ofiarami przemocy psychicznej, fizycznej i seksualnej. Mają więc wypaczone spojrzenie na siebie i otaczający świat.
W Polsce kobiety adorują
przestępców raczej „po cichu”. Idealnym przykładem hybristofilii jest kobieta,
która zakochała się i wzięła ślub z Mariuszem Trynkiewiczem, seryjnym
mordercą i pedofilem, zwanym „szatanem z Piotrkowa”. Pracował on w szkole jako nauczyciel
wychowania fizycznego. Jego pierwszym odnotowanym przestępstwem było porwanie i
wykorzystanie seksualne chłopca ze szkoły podstawowej. Niedługo później został
skazany za molestowanie 12-letniego chłopca. Nie powstrzymało go to jednak przed
zwabieniem do swojego mieszkania kolejnych czterech chłopców, których wykorzystał
seksualnie i bestialsko zamordował. Zbrodnie te popełnił ponad 30 lat temu. Odbył
karę 25 lat więzienia, która zakończyła się w 2014 roku. W tym samym roku sąd
nakazał izolację Mariusza Trynkiewicza w ośrodku zamkniętym w Gostyninie. Zbrodniarz
na swoim koncie wiele wyroków, również za posiadanie dziecięcej pornografii, za
co ostatni raz został skazany w kwietniu 2021 r. na 6 lat pozbawienia wolności.
A więc przestępca wyraźnie nie resocjalizuje się.
W 2015 w ośrodku w sali widzeń w Gostyninie odbył się właśnie ślub Mariusza Trynkiewicza z kobietą, która jak dotąd nie upubliczniła swoich personaliów. W mediach mówi się o niej Anna, ale jest to jej fikcyjne imię. Ta kobieta miała akurat trudne dzieciństwo i w wieku 15 lat doświadczyła gwałtu. Nie widzi jednak w tym niczyjej winy poza swoją. Jej zdaniem ofiary nadużyć seksualnych są same sobie winne. A chłopcy, których wykorzystał seksualnie i brutalnie zamordował jej mąż same się o to prosiły i gdyby chciały to by uciekły. „Anna” Trynkiewicz wykonuje pracę umysłową w korporacji. Ma nastoletnią córkę z poprzedniego małżeństwa, w której wychowaniu pomaga jej obecny mąż, zbrodniarz i pedofil. Kobieta planuje ślub kościelny i dziecko od razu po wyjściu Trynkiewicza na wolność.
Porozmawiajmy o zaburzeniach pokrewnych natręctw. Jakie możemy wyróżnić zaburzenia tego typu?
Do zaburzeń pokrewnych zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych (nerwicy natręctw) zalicza się dysmorfofobię, zbieractwo patologiczne, trichotillomanią, dermatillomanię, a także zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i inne z nimi związane wywołane substancją lub lekiem oraz te spowodowane innym stanem ogólnomedycznym. Wymienia się także inne określone i inne nieokreślone zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i inne z nimi związane. A więc zaburzeń pokrewnych nerwicy natręctw jest osiem.
Opowiedz proszę o każdym z nich. Jak się objawiają?
Na wstępie zaznaczę, że zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne oraz zaburzenia im pokrewne wiążą się z silnym lękiem. Chorzy bardzo cierpią i są to zaburzenia trudne do leczenia. Ale oczywiście jest to jak najbardziej możliwe, najczęściej przy odpowiedniej terapii i farmakoterapii.
Dysmorfofobia (inaczej cielesne zaburzenie dysmorficzne) jest to zaburzone postrzeganie swojego ciała. Chory dostrzega przynajmniej jeden nieistniejący lub nieznaczący defekt swojej urody. Męczą go ciągłe obawy z tym związane, ma wyraźne kompleksy, obsesyjnie o tym myśli i nieustannie np. przegląda się w lustrze i krytycznie ocenia np. nos, który w jego odczuciu jest za długi albo nogi postrzega jako bardzo krzywe. Odbija się to na jego życiu i utrudnia codzienne funkcjonowanie. Osoby z dysmorfofobia przeżywają ogromny stres, niekiedy mają depresję i wycofują się z życia społecznego. Dysmorfofobia jest, niestety, coraz częstszym zjawiskiem, do czego w głównej mierze przyczyniają się media, w tym przede wszystkim te społecznościowe. Objawy bywają mniej lub bardziej uciążliwe w całym przebiegu choroby. Czasem więc obsesje nasilają się, a czasem są mniejsze.
Trichotillomania
z kolei charakteryzuje się nawracającym wyrywaniem włosów prowadzącym do ich
utraty. Najczęściej jest to głowa, brwi i rzęsy. Miejsce kompulsywnego
wyrywania włosów może się zmieniać. Osoby z trichotillomanią wyrywają włosy
palcami, pęsetą, zębami lub poprzez pocieranie. Czynności te mają charakter
autodestrukcyjny i wiążący się z dużym cierpieniem. Swój problem starają się
ukryć lub zatuszować. Tak, jak w dermatillomanii, tracą nad sobą kontrolę, nie
potrafią się przed tym powstrzymać. Objawy nasila stres i lęk. Zdarza się, że
chorzy wyrywają sobie włosy mimowolnie, np. podczas oglądania telewizji, nawet
tego nie zauważając. Zdarza się także, że osoby z trichotillomanią gryzą swoje
włosy, a nawet je połykają, co jest bardzo niebezpieczne. Przymus zjadania
swoich włosów nazywany jest trichofagią, czego konsekwencją może być tzw.
zespól Roszpunki, czyli niedrożność jelit występująca przy trichotillomanii.
Niekiedy konieczne jest wykonanie zabiegu chirurgicznego. Niektóre osoby
cierpiące na trichotillomanią wyrywają włosy również innych osób - zdarza się,
że nawet małym dzieciom.
Zbieractwo patologiczne (inaczej
syllogomania) objawia się uporczywymi trudnościami w rozstawaniu się z
przedmiotami poprzez wyrzucenie, oddanie, czy sprzedaż. Nie ma tutaj znaczenia,
jaką mają one wartość i przydatność. Osoba cierpiąca na syllogomanię nadmiernie
gromadzi np. stare, nieaktualne gazety, paragony, lalki, nieprzydatne już
ubrania, opakowania po jogurtach i innych produktach, lampy i wszelkie inne.
Zdarza się, że gromadzą także zwierzęta, co jest wyjątkowo niebezpieczne –
tutaj przykład Violetty Villas, która miała w swoim domu bardzo dużo psów i
kotów i jednocześnie bardzo złe warunki sanitarne. Osoby chore odczuwają cierpienie
i lęk na samą myśl o rozstaniu się z jakimś przedmiotem. Uzasadniają to tym, że
wszystkie te rzeczy mają dla nich wartość użytkową, estetyczną, emocjonalną czy
sentymentalną. Czują się odpowiedzialne za dalszy los gromadzonych przedmiotów.
W przypadku np. nieaktualnych gazet boją się także, że utracą jakieś ważne
informacje. Osoby cierpiące na syllogomanię stopniowo zaśmiecają przestrzeń
wokół siebie, przez co nie mają np. dostępu do toalety, czy wanny, ponieważ nie
mogą poruszać się między stertami nagromadzonych rzeczy. Mają więc problemy z
higieną, samotnością, depresją. Powoli się izolują.
Pierwsze objawy syllogomanii pojawiają się już w dzieciństwie, po czym z biegiem lat się nasilają. Rzadko zdarza się, aby u chorego nastąpił okres remisji. Nierzadko reagują sąsiedzi, rodzina, służby porządkowe czy lokalna władza. Potrafią bowiem zaśmiecać też przestrzeń na zewnątrz swojego domu, w tym teren sąsiadów, samochody czy miejsce swojej pracy (jeśli stopień nasilenia choroby nie uniemożliwia im jej wykonywania). Ponadto, ze względu na bałagan i brud po pewnym czasie wydobywa się po prostu nieprzyjemny dla otoczenia zapach. Zdarza się, że dochodzi do konfliktów osoby chorej z rodziną, sąsiadami czy władzami. Zdarza się, że dochodzi nawet do eksmisji. Jest to zaburzenie niezwykle trudne do leczenia.
Kolejna kategoria to zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i inne z nimi związane wywołane substancją lub lekiem. Jak łatwo się tutaj domyślić, natrętne myśli i czynności są w tym przypadku spowodowane zażyciem określonych leków, stymulantów oraz innych nieznanych substancji. Objawy natręctw mogą być także wynikiem obecności metali ciężkich i toksyn w organizmie człowieka.
Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i inne z nimi związane spowodowane innym stanem ogólnomedycznym są następstwem innej choroby czy urazu, np. mózgu. Podejrzewa się też, że wpływ na rozwinięcie się natręctw może mieć zakażenie paciorkowcem typu A, czyli tzw. pląsawicą Sydenhama.
Inne określone zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i inne z nimi związane występują wtedy, gdy myśli i czynności natrętne nie spełniają pełnych kryteriów żadnego innego zaburzenia z tej klasy diagnostycznej, a więc nie można tu zdiagnozować np. dermatillomanii czy trichotillomanii. To tej grupy zaliczyć możemy np. olfaktoryczny zespół ksobny zaburzenia, w którym osoba chora odczuwa nadmierną obawę przed wydzielaniem nieprzyjemnego zapachu (tzw. Jikoshu-Kyofu).
Mamy też inne nieokreślone zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i inne z nimi związane. O tej kategorii mówi się wtedy, gdy nie znamy pełnego obrazu dolegliwości i objawów. Dzieje się tak, np. gdy pacjent nagle trafia na oddział ratunkowy i nie został jeszcze zebrany pełny wywiad, ponieważ w danym momencie nie ma takiej możliwości i jest zbyt dużo wątpliwości, by postawić konkretną diagnozę.
Skąd one się biorą? Jaka jest ich przyczyna?
Etiologia tych zaburzeń jest bardzo skomplikowana. Nie istnieje bowiem jedna konkretna przyczyna. Wymienia się natomiast możliwość występowania jednego, kilku lub nawet wszystkich z czterech czynników, jako powód rozwinięcia się choroby. Są to czynniki biologiczne, genetyczne, środowiskowe i poznawcze.
Czynniki biologiczne wskazują na to, że mózgi osób cierpiących na OCD i im pokrewne funkcjonują inaczej niż u osób zdrowych. Można tu wymienić np. nadaktywność niektórych obszarów mózgu, dysfunkcję połączeń neuronalnych, nieprawidłowe działanie neuroprzekaźników, czyli serotoniny i dopaminy, a także podwyższony poziom hormonów takich jak oksytocyna i kortyzol. Zauważa się także zależność pomiędzy niektórymi infekcjami i rozwojem nerwicy natręctw. Na zachorowanie może także wpłynąć uraz mózgu czy urazy porodowe.
Drugi czynnik to genetyka. Nie jest znany jeden konkretny gen odpowiedzialny za te zaburzenia. Ryzyko wystąpienia OCD i pokrewnych wzrasta 4-krotnie, jeżeli w rodzinie wystąpiło już takie lub podobne zaburzenie. Jednakże geny nie zawsze determinują to, czy ktoś zachoruje, czy nie. Może tak być, ale nie musi.
Czynniki środowiskowe związane są z wyuczonymi zachowaniami, przebytymi traumami (np. molestowanie, znęcanie się psychiczne w dzieciństwie), stresującymi sytuacjami, np. utratą kogoś bliskiego. Zaburzenie to może rozwinąć się u każdego i na każdym etapie życia. Są osoby, które potrafią wskazać konkretne zdarzenie, przez które rozwinęło się u nich te zaburzenia.
Czynniki poznawcze polegają na tym, że większość (jeśli nie każdy) z nas doświadcza czasem jakichś niechcianych i przerażających myśli. Jednakże, w odróżnieniu od osoby zdrowej, osoba cierpiąca na OCD uznaje je za ważne i prawdziwe. Na rozwój OCD może także wpływać nadmierne poczucie odpowiedzialności. Osoba chora uważa, że jeśli stanie się coś złego, będzie to jej wina. Chce zatem zapobiec wszelkim niebezpieczeństwom i katastrofom.
Chcesz coś powiedzieć na zakończenie?
Mam nadzieję, że ludzi będą coraz bardziej świadomi tematu zdrowia psychicznego i zaczną podchodzić do chorób psychicznych z takim samym zrozumieniem, jak do chorób fizycznych.
A na koniec, życzę nam wszystkim dużo zdrowia psychicznego (fizycznego oczywiście też).😊
I oczywiście zapraszam na mojego Instagrama 😊
Dziękuję za Twój czas J
Ja również serdecznie dziękuję.
Komentarze
Prześlij komentarz